Archives

Changes

Dzień dobry 🙂 Zacznę z grubej rury od razu, że się tak wyrażę, bez owijania w bawełnę czy jedwab. Nadszedł czas zmian. Na niektóre z nich byłam gotowa od dawna i stały się rzeczywiste tylko i wyłącznie na moje osobiste życzenie. Inne przyszły nieoczekiwanie wraz z tymi, które wybrałam. No i koniec wpisu. Przecież jedyną stałą w życiu jest zmiana. Proste jak drut. A jednak wiele z nas trzyma się niemal kurczowo utartych schematów, opowiada te same historie, jak zdarta płyta. Je na śniadanie codziennie te same płatki, podane w identyczny sposób i zjada je bez smaku. A wystarczy dodać łyżeczkę miodu i już smakują ciut lepiej 😉 Od piętnastu lat jedzie na wakacje dokładnie w to samo miejsce, bo to już zna, bo tam jest bezpiecznie. Zawsze chodzi tą samą drogą pod górę i na jej rozwidleniu zawsze skręca w lewo. I żeby nie było, ja nie mam nic przeciwko jedzeniu płatków na śniadanie, czy wyjeżdżaniu na wakacje do ulubionego domku w Dziwnówku czy innym Mrzeżynie. Próbuję tylko dociec, czy ten schemat jest zawsze dla nas dobry. Wyobraź sobie sytuację, w której każdego dnia próbujesz czegoś nowego. Na początek możesz codziennie zjadać inne śniadanie. Wybrać inną drogę i zamiast skręcić w lewo, pójść w prawo. Pojechać w nieznane i odkryć jakieś zupełnie nowe magiczne miejsce. Co się stanie jeśli porzucisz choć na chwilę sztywne ramki, w które zostałaś wetknięte jeszcze w czasach szkoły podstawowej. Co jeśli nigdy nie zaglądasz do sklepiku, obok którego przechodzisz każdego dnia, a w środku czeka na Ciebie miłość Twojego życia. Co jeśli zamiast bać się zmiany i nowego zaczniesz czuć obrzydzenie do rutyny. Wiem, że ona jest bardzo przyjemna, jednak od czasu do czasu pozwól sobie na odrobinę szaleństwa, to sprawia radość, budzi w nas dziecko, chcemy doświadczać nowego, chcemy się cieszyć, chcemy żyć pełnią życia. I nawet jeśli mój wpis miał być o wyższości biegania nad jazdą na rowerze, to dusza popdowiedział mi coś innego i poszłam za ciosem. Jeśli choć przez chwilę przemknęła Ci taka myśl – dziś jednak pójdę w prawo, to proszę Cię zrób to. Drugie takie dziś się nie powtórzy, wykorzystaj to, skrzydła są po to, żeby latać :*, a już zwłaszcza w takich pięknych okolicznościach przyrody.

The Wonder of You

Jesienną porą bywam taka troszkę melancholijna, wpadam w zadumę nad życiem i całym tym światem. Pogoda ostatnimi czasy tak zwariowała, że mam pewne obawy co do tego, iż za chwilę spadną liście z drzew i powieje arktycznym chłodem. W związku z tym całym pogodowym zamieszaniem, w moim organizmie też coś pierd…yknęło. Nastrojona jestem nadzwyczaj jesiennie. Muzyka, którą ostatnio pochłaniam zmysłem słuchu (który mi się wyostrzył na starość?!) to składanka, która nadzwyczaj moje zachwianie podkreśla. Swoją drogą bardzo polecam soundtrack z Big Little Lies. Nie wiem dokąd mnie to wszystko przywiedzie, jednak doszukuję się w mym stanie jesiennym tej wiosny, pozytywnych stron. Dzięki temu mam nadal czas na książkę wieczorem, mogę jeść czekoladę dla poprawy nastroju, pić gorrącą herbatę z malinami i chodzić na spacery w moim ulubionym ciepłym szaliku 🙂 I nie wiedzieć czemu taki stan rzeczy całkiem mi się podoba. Staram się nigdzie nie śpieszyć, mieć świadomość tego, że wszystko się zmienia, że są rzeczy na które nie mam wpływu. I właśnie ten październikowy klimat w maju o tym mi przypomina. O trudnej sztuce odpuszczania. To niemal jak nauka życia na nowo. Continue reading

Bridge under water

bridge

Koniec tygodnia. Okrutnie długo nic nie pisałam. Tak wyszło. Czasem trzeba odpuścić. Tak już mam. Tęskniłam jednak za tym bardzo bardzo, żeby znów postukać w klawiaturę i stało się. Naszło mnie w środku nocy. Zbudził mnie upływający czas i bycie sam na sam z samą sobą. I wtedy przypomniałam sobie mój najulubieńszy film i książkę z czasów kiedy byłam młodą, pełną ideałów singielką – Bridget Jones. Uwielbiałam Renee Zellweger w tej roli. Taką pewną siebie na pozór, a wewnątrz kruchutką niczym . I wtedy pomyślałam – Kurczę, kiedy stałam się taka dorosła? Wstałam i poszłam do łazienki. Zaspanym jeszcze wzrokiem spojrzałam w lustro na tę dziewczynę z rozczochraną czupryną farbowanych blond kłaków. Jezzzuuu, jaka jestem stara na zewnątrz. Bez panierki na gębie wyglądam jak koszmar z ulicy Wiązów, dobrze że nie jak klaun, bo panicznie się ich boję. A we środku (jak mawiał król Julian), nadal ta dziewczyna, która płakała na koncercie ukochanego zespołu, biegała boso po skąpanej deszczem trawie, dzwoniła w środku nocy do przyjaciółki, jeździła autostopem, malowała paznokcie w kolorach tęczy i jadła truskawki nawet z chlebem… Gdzie ona się podziała… Nie ma już jej? To dalej JA? Continue reading

Friends will be friends

friends

Zastanawiam się czasami, jak to by było gdybym wędrowała przez życie sama. Zupełnie sama. Bez nikogo u boku, nawet mojego kota i psa. Mam naturę kobiety, który kocha ludzi i lubi gdy są blisko. Jednak, żeby nie podążać samotnie przez labirynty dnia codziennego i ścieżki kolejnych lat naszego żywota, trzeba otworzyć się na drugiego człowieka. Tak, wiem nie każdy z nas ma duszę, która ze wszech miar pragnie towarzystwa, są i tacy, którzy wolą samotnicze wyprawy. Każdy z nas jest inny i to jest zwyczajnie a zarazem nadzwyczajnie piękne.

Dobrze już dobrze, ale co się wydarzy jak pozwolimy drugiemu człowiekowi na to by nas poznał, wpuścimy go do swojego życia. Continue reading

Magiczne wnętrze…

latarniamorska

Magiczne wnętrze. Pamiętam, jak Freddy Mercury śpiewał  „It’s a kind of magic”. The Police śpiewali „Every little thing she does it’s magic”. Skąd bierze się ta cała magia, o której śpiewają piosenkarze, poeci piszą o niej wiersze… Ta magia to nasze piękno wewnętrzne. Każda, absolutnie każda kobieta ma je w sobie. A czymże jest to nasze wewnętrzne piękno? Dla każdej z nas będzie ono oznaczało coś zupełnie innego. Dla jednej będzie to harmonia i wewnętrzny balans, dla drugiej energia i optymizm, dla trzeciej miłość do siebie samej połączona z całkowitą akceptacją siebie z jej wadami i zaletami, z całym jej dobrodziejstwem inwentarza. Dla jeszcze innej będzie to to wszystko naraz. Tu nie ma złych odpowiedzi, każda jest prawidłowa, bo na tym polega nasza wyjątkowość. Continue reading

Secret Garden

secretgarden

Uwielbiam głębie głosu Leonarda Cohena. Secret Garden. Tajemniczy ogród. Od razu przywodzi mi na myśl piękne miejsca, ukwiecone, widzę ferię barw, czuję zapach bzu i konwalii, słyszę szum liści, taniec trawy kołysanej wiatrem. Jak bardzo chciałbym znaleźć się teraz w taki miejscu… A to już niedługo. Zaraz przyjdzie wiosna. Wszystko obudzi się do życia. Zieleń zaleje nas nie tylko kolorem, ale i świeżością zapachu i pięknem melodii natury. Zatem czas rozpocząć porządki. Nie mam na myśli, generalnych porządków w domu czy w mieszkaniu. Czas na porządki w naszym tajemniczym ogrodzie, jakim jest nasz umysł. Od niego powinniśmy zaczynać sprzątanie, bo jeśli tam mamy porządek, to cała reszta układa się sama. Z wyjątkiem porozrzucanych skarpetek i prania w suszarce 😉

Zapytasz – jak to zrobić? Przecież mam tyle na głowie. Ok. Wierzę, prawie każda z nas ma tysiące spraw do załatwienia, zadań do wykonania i uwaga TYLKO jedno życie, żeby się z tym wszystkim uporać.

Continue reading

O pasji słów kilka – zmień iskierkę w płomień !

balony

Kiedyś dawno temu byłam małą dziewczynką i jak na małą dziewczynkę przystało, miałam swoje marzenia i pasje. Kochałam zwierzęta i jazdę na swoim ulubionym,małym, zielonym rowerku. Lubiłam piesze wycieczki do lasu, na skraju którego stał dom moich Dziadków. Kochałam malować (czasem nawet ściany 😉 ). Z wielkim zamiłowaniem nagrywałam też na mój magnetofon „audycje”, naśladując przy tym mojego najulubieńszego Niedźwiedzia 😀 W dzieciństwie wszystko było inne. Nie chodzi mi nawet o ten specyficzny klimat lat osiemdziesiątych, ale o łatwość        i entuzjazm z jakim przychodziło mi odnajdowanie w sobie miłości do robienia nowych rzeczy i poszukiwań swojego miejsca na ziemi. Sama nie wiem kiedy to straciłam. Continue reading

Tomorrow comes today!

fajerwerki

Koniec roku zbliża się wielkimi krokami. Nim się obejrzysz, obudzisz się w Nowym Roku. Nastąpił czas na podsumowanie ostatnich dwunastu miesięcy. Osobiście nie lubię oglądać się za siebie, jednak ten rodzaj spojrzenia wstecz uważam za wyjątkowy. Wiem wówczas, ile z moich planów zrealizowałam i ile celów osiągnęłam. Ten rok mogę śmiało nazwać rokiem rozwoju przez duże R. W końcu. Nareszcie przestałam sobie tylko obiecywać i planować, ale śmiało ruszyłam z kanapy na podbój świata, ba nawet kosmosu 😉 . Continue reading

Świąteczne pułapki

serce świąt

Yeahhhh!!! Święta tuż tuż. Już zaczęłam wielkie odliczanie. Dlatego wpis będzie świąteczno świąteczny. Mogłabym tu wstawić tekst w stylu wyliczanki np. 5 sposobów na udane Święta albo 10 przykładów jak urządzić wspaniałe świąteczne przyjęcie, czy też 7 pomysłów na niebanalny prezent dla dziecka/przyjaciela/mamy/taty/męża/żony/sąsiada/Pani Krystyny z gazowni … Jednak, jak już zauważyłaś, mój blog nie jest odpowiedzią na takie pytania. Zresztą Ty już wszystkie odpowiedzi znasz, tylko czasem nie chcesz im dojść do głosu. To nic. Przebudzenie z letargu względnej stabilizacji następuję w czasie, który wyznacza nam nasz rytm, który jest unikatowy. Jak Ty. Continue reading

Dream a little dream…

Y8CKB0O8C2

Ten rok uzmysłowił mi, jak ważne jest to by marzenia przeistaczać w plany, a plany w cele, które zrealizujemy. Często marzę. Jestem typem marzycielki, jak Ozzy Osburne śpewający Dreamer. Potrafię śnić na jawie. Jednak wcześniej nie wiedziałam, że marzenia są po to by je realizować. Marzyłam dla „sportu”. Było to dla mnie niemal jak odruch bezwarunkowy. Continue reading