Archive | kwiecień 2017

Bridge under water

bridge

Koniec tygodnia. Okrutnie długo nic nie pisałam. Tak wyszło. Czasem trzeba odpuścić. Tak już mam. Tęskniłam jednak za tym bardzo bardzo, żeby znów postukać w klawiaturę i stało się. Naszło mnie w środku nocy. Zbudził mnie upływający czas i bycie sam na sam z samą sobą. I wtedy przypomniałam sobie mój najulubieńszy film i książkę z czasów kiedy byłam młodą, pełną ideałów singielką – Bridget Jones. Uwielbiałam Renee Zellweger w tej roli. Taką pewną siebie na pozór, a wewnątrz kruchutką niczym . I wtedy pomyślałam – Kurczę, kiedy stałam się taka dorosła? Wstałam i poszłam do łazienki. Zaspanym jeszcze wzrokiem spojrzałam w lustro na tę dziewczynę z rozczochraną czupryną farbowanych blond kłaków. Jezzzuuu, jaka jestem stara na zewnątrz. Bez panierki na gębie wyglądam jak koszmar z ulicy Wiązów, dobrze że nie jak klaun, bo panicznie się ich boję. A we środku (jak mawiał król Julian), nadal ta dziewczyna, która płakała na koncercie ukochanego zespołu, biegała boso po skąpanej deszczem trawie, dzwoniła w środku nocy do przyjaciółki, jeździła autostopem, malowała paznokcie w kolorach tęczy i jadła truskawki nawet z chlebem… Gdzie ona się podziała… Nie ma już jej? To dalej JA? Continue reading