Świąteczne pułapki

serce świąt

Yeahhhh!!! Święta tuż tuż. Już zaczęłam wielkie odliczanie. Dlatego wpis będzie świąteczno świąteczny. Mogłabym tu wstawić tekst w stylu wyliczanki np. 5 sposobów na udane Święta albo 10 przykładów jak urządzić wspaniałe świąteczne przyjęcie, czy też 7 pomysłów na niebanalny prezent dla dziecka/przyjaciela/mamy/taty/męża/żony/sąsiada/Pani Krystyny z gazowni … Jednak, jak już zauważyłaś, mój blog nie jest odpowiedzią na takie pytania. Zresztą Ty już wszystkie odpowiedzi znasz, tylko czasem nie chcesz im dojść do głosu. To nic. Przebudzenie z letargu względnej stabilizacji następuję w czasie, który wyznacza nam nasz rytm, który jest unikatowy. Jak Ty. Dziś będzie o tym, jak znaleźć miejsce dla siebie, w tej całej bieganinie przedświątecznej i o tym jak nie zgubić po drodze tej magii. Oprócz tego będzie bardzo osobiście, że się tak wyrażę, bowiem jestem dzieckiem zimy. Wprawdzie nie przyszłam na świat w grudniu tylko w lutym, ale to też zimą. A w latach osiemdziesiątych zima była prawdziwą zimą i prawie zawsze można było liczyć na białe Święta Bożego Narodzenia. Zawsze też zakochiwałam się zimą, w czasie kiedy moje koleżanki największe uniesienia miłosne przeżywały podczas wakacji, to ja kochałam na zabój w ferie zimowe 🙂 Jego też poznałam w mroźne grudniowe popołudnie, miłość spadła na mnie wraz z pierwszym śniegiem, dwa dni po Wigilii. ON to ten ON, który zasypia i budzi się przy mnie. W pokoju obok zasypiają dwaj inni Mężczyźni, którzy są miłością mego matczynego życia. Jednak to nie dla Nich, ale całkiem dla siebie wskrzeszam tą Magię Świąt, którą czułam będąc małą dziewczynką…

Odkąd pamiętam byłam świąteczną terrorystką. Wszystko musiało być po mojej myśli. Choinka najlepiej 10 metrowa, udekorowana co najmniej, jak z katalogu dekoratorskiego. Potrawy. Pierwszy sort. Dwanaście, a najlepiej to sto, żeby każdy znalazł coś dla swojego podniebienia. Z porządkami startowałam już  w październiku, a czasem nawet końcem sierpnia. Przecież trzeba posprzątać i wygładzić wszystko łącznie z piwnicą, wózkarnią, suszarnią no     i klatką obok 😉 Okna były tak czyste, że czasem zdawało się, że w ogóle ich nie ma. I wreszcie nadchodził ten upragniony czas. Można było się już cieszyć Rodziną, spędzać czas z najbliższymi i spijać śmietankę z kilku miesięcy przygotowań. A tu niemiłe zaskoczenie. Zmęczenie takie jak u konia po westernie. Nic nie cieszy. Wszystko TOP, a ja i tak nieszczęśliwa, zmęczona, no i firanka miała w rogu jedno takie małe zagniecenie, dramat ogólnie rzecz biorąc.    I co dalej, jak żyć, po tak druzgocącej porażce… Kropla goryczy się przelała. Zaczęłam szukać przyczyny. Odnalazłam ją po długich poszukiwaniach, ukrytą w mym zamiłowaniu do drobiazgowości. Ot cała filozofia. Szkopuł tkwi w tym, że perfekcjonizm zabija, a jeśli przeżyjesz to on i tak cię dobije, wcześniej czy później. Dlatego odpuściłam i teraz jestem perfekcyjnie nieperfekcyjna. Nie chodzi o to, że od teraz ma zapanować chaos, ale o to, ile można odpuścić, by dać sobie szansę na udane Święta i życie.

Pomyśl czy naprawdę musisz umyć te okna? A co jak nie upieczesz tych trzech ciast? Stanie się coś? Serio? Dasz radę. Taki wyjątkowy czas, który możemy spędzić z naszymi ukochanymi ludzikami to rzadkość oraz luksus w dzisiejszych czasach. Przypomnij sobie Twoje Święta z czasów dzieciństwa, na pewno nie zwracałaś wtedy uwagi na to, czy okna były czyste, a na stole stało milion różnych potraw itp. Ja ze Świąt pamiętam zapach suszu, pomarańczy i uśmiech moich bliskich. Nie masz pojęcia, ile bym dała, żeby niektórych z nich móc znów uścisnąć. Pamiętam ludzi, których kocham. Tylko tyle i aż tyle. Wróć na chwilę do czasu kiedy byłaś Mała. Czy dziewczynka, która jest dziś w Tobie cieszyła by się z takiego obrotu spraw. Nie sądzę. Odpuść proszę. Daj dziewczynce dojść do głosu. Zrób tyle ile możesz, a nie tyle ile musisz i ciesz się Twoimi Najbliższymi. Bo warto.

Wesołych Świąt Tobie życzę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *