Friends will be friends

friends

Zastanawiam się czasami, jak to by było gdybym wędrowała przez życie sama. Zupełnie sama. Bez nikogo u boku, nawet mojego kota i psa. Mam naturę kobiety, który kocha ludzi i lubi gdy są blisko. Jednak, żeby nie podążać samotnie przez labirynty dnia codziennego i ścieżki kolejnych lat naszego żywota, trzeba otworzyć się na drugiego człowieka. Tak, wiem nie każdy z nas ma duszę, która ze wszech miar pragnie towarzystwa, są i tacy, którzy wolą samotnicze wyprawy. Każdy z nas jest inny i to jest zwyczajnie a zarazem nadzwyczajnie piękne.

Dobrze już dobrze, ale co się wydarzy jak pozwolimy drugiemu człowiekowi na to by nas poznał, wpuścimy go do swojego życia. No cóż, czasem można się bać, że im więcej damy z siebie tym więcej ktoś będzie chciał… Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ok. A co jeśli scenariusz będzie inny. Na naszej drodze spotkamy kogoś kto zmieni nasz świat, nauczy nas czegoś nowego o nas samych. Co jeśli spotkamy kogoś kto okaże się PRZYJACIELEM przez duże P. A jeśli nie stanie się przyjacielem, to będzie kimś wyjątkowym, na tyle byśmy towarzyszyli sobie w danym momencie życia i szli przed siebie raźnie jednym tempem.

Proszę nie mów mi tylko, że to co teraz czytasz to brednie, że w normalnym życiu ludzie tak nie robią i już. Ja tak robię, uwielbiam to. Ludzie są jak książki. Każdy ma swoją historię. Najpiękniejsze jest to, jak się nią z Tobą zechcą podzielić. Naprawdę nie napisałabym o tym ani słowa, nawet półsłówka, gdyby nie spotkało mnie to wciągu ostatniego roku razy kilka. Nie wierzę w to, że przyjaźnie muszą zaczynać się  w przedszkolu, bo w dorosłym życiu to nie ma na to szans. Uważam, że to nieprawda. Przyjaciela nie spotyka się nagle, przyjacielem człowiek się staje. Nam dorosłym często trudniej obdarza się kogoś zaufaniem, dzieci zwykle nie mają z tym większych problemów. Tylko, żeby żyć w zgodzie ze sobą i innymi potrzebna jest pewna doza zaufania, nie naiwności tylko zaufania. Jestem już dużą dziewczynką i wiem czego chcę, dlatego jeśli spotykam na swojej drodze kogoś kto myśli, czuje jak ja i jest wierny tym samym wartościom, to wiem, że coś z tego będzie. Lubię uczyć się od ludzi, każdy z nas ma coś czym może podzielić się z innymi. Ja spotkałam kogoś takiego niedawno. Myślę, że czasem jest coś takiego jak przeznaczenie, ktoś podrzuca na ziemię taką istotę, która widzi w nas swoja bratnią duszę ze wzajemnością. Kogoś kto rozumie nasze wariactwa, pije z nami wino w środku nocy, obżera się ptasim mleczkiem, żeby nie tylko nam poszło w oponkę (albo boczki), płacze z nami i śmieje się z naszych sucharów. Rozumie, dlaczego jesteśmy takie złośliwe i pyskate dla gruboskórnych paskud. Po prostu nas lubi. Te relacje są wyjątkowe. Można poznać czyjąś piękną historię. I podzielić się z kimś swoimi doświadczeniami z dziedziny ogólnie pojętej jako Życie.

Moja dzisiejsza opowieść jest o tym, że ja KOCHAM KOBIETY. Uwielbiam Was dziewczyny. Tę ruda i tę brunetkę, blondynkę i różowo włosom, tę która właśnie znalazła u siebie pierwszy siwy włos, i tę która przestała je już liczyć. Jesteśmy niezwykłe. Niezwyczajne. Każda z nas potrafi tyle rzeczy, że się w głowie nie mieści, dlatego mamy to i w boczkach i w … Tak. Wiem, że nie napisałam, że kocham wszystkie kobiety, jednak byłoby to nieprawdziwe, bo jak w każdym stadzie, czasem i wśród kobiet zdarzają się czarne owce. Nie poświęcę im tu więcej miejsca, bo fajowych dziewczyn jest o 99,9 % więcej. Lubię słuchać historii jakie mają do opowiedzenia.

Najbardziej jednak uwielbiam w nas kobietach to, że w niczym nie ustępują miejsca facetom. Jesteśmy niesamowite, dlatego nie powinnyśmy być niczyją własnością, ponieważ należymy tylko same do siebie. Nie możemy biegać i nadskakiwać jak kukiełki, jeśli ktoś nas źle traktuje, jeśli traktuje nas dobrze, to też nie.  Nie i już. Lata wpajania nam Dziewczynom, jakie mamy być grzeczne i układne, przyniosły rezultat w postaci istot wiecznie od kogoś zależnych. Niech Ci się nie wydaje, że to co teraz pisze to manifest, a jutro pójdziemy palić cyckonosze. Nie jest też to apel, abyśmy wszystkie zerwały teraz więzi z osobnikami płci przeciwnej. O nie. To tylko mała sugestia, że może czas na pozbycie się toksyn z organizmu i z życia, niezależnie od tego, jakiej płci jest toksyna 🙂 Sprzątam, piorę i gotuję. Pracuję. Świruję. Bloguję. Jednak robię to dlatego, że chcę. Nie jestem typową żoną ze Stepford. I pewnie nigdy nie będę, bo jestem prawdziwa. Nie jestem zdjęciem. Zero udawania. Zazwyczaj ledwo wyrabiam, zęby zdążyć z punktu A (szkoła) do punktu B (przedszkole), żeby na czas być punkcie C (praca), zazwyczaj to jestem w D (jeśli wiesz co mam na myśli ;p). I wiesz co, wcale mi to nie przeszkadza 🙂

Żony, matki, kochanki, singielki – zróbcie coś dla siebie. Pozwólcie sobie byś sobą. 

Dziękuję, że jesteś 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *