Zakazane uczucia. Część I – Smutek

smutek

Rozpoczynam z blogerskim cyklem o uczuciach, które każdy kazał mi wypierać. Dlatego nazywam je zakazanymi. Postanowiłam o nich napisać, ponieważ uważam, iż wiele z nas ma podobne doświadczenia z tym związane. Zaczynam od smutku, bo to naprawdę „dobra” sprawa na listopad, a zwłaszcza na sam jego początek.

Nie smuć się, głowa do góry. No już, rozchmurz się. Ile razy to słyszałaś? Nie wierzę, że nigdy. Ja słyszałam to wystarczająco często, by zacząć wierzyć w to, że smucić się  nie wolno. To takie brzydkie uczucie, trzeba od razu nakładać maseczkę z uśmiechem, jak w reklamie pasty do zębów i zacieszać, że wszystko już w porządku. Rozumiem, że smutek może zmienić się w rozpacz i permanentne przygnębienie, jednak chwila smutku jest nam potrzebna. Wierzcie mi lepiej dać sobie czas na łzy i troszeczkę melancholii niż ciągle udawać, że jest ok. Mam dosyć tego wszechobecnego trendu, który pokazuje nam jak wciąż być radosnym. Ja lubię sobie czasem pobiadolić, poużalać się nad sobą i ponarzekać sobie. Kto mi zabroni? Znacznie gorzej jest, kiedy narzekanie i biadolenie staje się regułą, a stan radosnego uniesienia zaledwie wyjątkiem. Jak to mawiał mój mistrz – grunt to równowaga. Dlatego niech ci nie będzie smutno, jak czasem się zasmucisz 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *