Jesienną porą bywam taka troszkę melancholijna, wpadam w zadumę nad życiem i całym tym światem. Pogoda ostatnimi czasy tak zwariowała, że mam pewne obawy co do tego, iż za chwilę spadną liście z drzew i powieje arktycznym chłodem. W związku z tym całym pogodowym zamieszaniem, w moim organizmie też coś pierd…yknęło. Nastrojona jestem nadzwyczaj jesiennie. Muzyka, którą ostatnio pochłaniam zmysłem słuchu (który mi się wyostrzył na starość?!) to składanka, która nadzwyczaj moje zachwianie podkreśla. Swoją drogą bardzo polecam soundtrack z Big Little Lies. Nie wiem dokąd mnie to wszystko przywiedzie, jednak doszukuję się w mym stanie jesiennym tej wiosny, pozytywnych stron. Dzięki temu mam nadal czas na książkę wieczorem, mogę jeść czekoladę dla poprawy nastroju, pić gorrącą herbatę z malinami i chodzić na spacery w moim ulubionym ciepłym szaliku 🙂 I nie wiedzieć czemu taki stan rzeczy całkiem mi się podoba. Staram się nigdzie nie śpieszyć, mieć świadomość tego, że wszystko się zmienia, że są rzeczy na które nie mam wpływu. I właśnie ten październikowy klimat w maju o tym mi przypomina. O trudnej sztuce odpuszczania. To niemal jak nauka życia na nowo. Continue reading